Artur Bińkowski jednak zawalczy!

W dniu dzisiejszym, doszły do nas szokujące informacje. Wynika z nich, że Artur Bińkowski jednak zawalczy dla jednej z federacji, która co ciekawe, dopiero została przejęta i powróci do swojej działalności. Mowa o federacji Rose Fight, która z pewnością jest mało komu znana. Niemniej jednak, Rose Fight może okazać się czarnym koniem, jeśli będzie przekonywać do siebie coraz więcej medialnych osób, takich jak Artur Bińkowski. Sprawdźcie sami!

Kto stoi za Rose Fight? Jak okazuje się, przyjaciel z młodych lat, Artura Bińkowskiego. Jest nim Remigiusz Tkaczyk, który już od najmłodszych lat, miał okazję kumplować się z Arturem Bińkowskim. Osoba, która stoi za Rose Fight, wychowała się w Bielawie, gdzie wychowywał się także Artur Bińkowski. Co więcej, młodszy brat Tkaczyka, uczęszczał do jednej klasy, z Arturem Bińkowskim.

Remigiusz Tkaczyk jako pierwszy zainteresował się boksem i to on jako pierwszy, zdobył mistrzostwo Polski juniorów.

Włodarz Rose Fight został także zapytany, czy długo trzeba było namawiać do starcia Artura Bińkowskiego. Jak stwierdził Remigiusz Tkaczyk, nie musiał go wcale namawiać. Wystarczyło to, że Tkaczyk przekazał Bińkowskiemu, że przejął Rose Fight i ten chciał walki z Tkaczykiem.

Jak przekonuje Remigiusz Tkaczyk, walka z Arturem Bińkowskim będzie „na poważnie”. Tkaczyk dodaje, że w dużych rękawicach nie miałby szans z Arturem Bińkowskim, tak więc obaj zawalczą w małych rękawicach. W starciu będą 3 rundy po 3 minuty, następnie ostatnia, 4 runda będzie już w czasie open, co oznacza, że jeden z zawodników będzie musiał ulec drugiemu.

Ciekawe, co na to Andrzej Kostyra, który zapowiedział niedawno, iż jeśli zobaczy organizację walki Artura Bińkowskiego, sam osobiście złoży zawiadomienie do prokuratury, o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Wszystko po to, aby chronić Artura Bińkowskiego przed potencjalnymi urazami i utratą zdrowia w ringu.

Czytaj również:  Amadeusz Ferrari o swoim potencjale w MMA!