Michał Cichy – reporter i zawodnik freakowy

Michał Cichy

Michał Cichy to osoba, która ma obecnie 32 lata. Trudno znaleźć informacje o jego dacie urodzenia. Urodził się w Busku-Zdroju, aczkolwiek od kilku lat mieszka w Warszawie. Mierzy 175 centymetrów wzrostu, waży 79 kg. Jest dziennikarzem sportowym. Interesuje się sportem, a zwłaszcza sportami walki, na co wskazuje bycie reporterem jednego z portali o tej właśnie tematyce. Chodzi o MMA.pl. Dodatkowo w swojej karierze był dziennikarzem i konferansjerem podczas gal Prime Show MMA, a także The War.

Dużo wspólnego z Prime Show MMA

Jak się okazuje dziennikarz ten ma dosyć dużo do czynienia, jeśli chodzi o organizację Prime Show MMA, ponieważ pełnił tam swego czasu kilka funkcji. Rozpoczęło się od tego, że był prowadzącym studio. Prowadził również konferencje prasowe przed, jak i po wydarzeniach. Na tym nie koniec jego obowiązków, ponieważ dodatkowo prowadził jeszcze wywiady z zawodnikami zarówno przed, jak i po jego walkach. Jak widać kariera ta jest bardzo bogata, mamy tu do czynienia z osobą niezwykle wszechstronną.

Warto powiedzieć, że na tym nie koniec współpracy z Prime Show MMA, a więc organizacją, której właścicielem jest Marcin Najman. Chodzi o to, że Michał Cichy aktywnie wziął udział podczas gali Prime Show MMA 3, gdzie zawalczył z Adrianem Ciosem. Był to jego absolutny debiut w sportach walki.

Jak się wydaje taka sytuacja może tylko pozytywnie wpłynąć na tę osobę, jeśli chodzi o jego karierę dziennikarską w przyszłości. Mógł poznać dzięki temu, jak ta cała otoczka wygląda nie tylko z perspektywy kibica, czy osoby bezstronnej, ale przede wszystkim jako sam zawodnik, a to jak wiadomo zupełnie inna perspektywa.

Konflikt z Ciosem

Rzekomo wspomniany Adrian Cios jako pierwszy wyzwał Michała Cichego do walki. Podobno pomiędzy oboma panami był narastający konflikt. O co chodziło? Podczas konferencji na dwóch pierwszych galach Prime Show MMA pomiędzy nimi dochodziło do utarczek słownych, gdzie padała duża ilość niecenzuralnych słów. Geneza konfliktu nie do końca była jasna, aczkolwiek sytuacja była dosyć mocno rozwojowa, ponieważ Adrian Cios miał ochotę na spoliczkowanie swojego rywala podczas ważenia i gali przed samą walką. Temu jednak nie udało się trafić Cichego, natomiast ten bardzo udanie mu się zrewanżował. Jak się później okazało do takiej sytuacji doszło, ponieważ walka miała odbyć się w konkretnym limicie wagowym, a Adrian Cios w tym limicie się nie zmieścił.

Czytaj również:  Konrad Skolimowski – wszystko na temat zawodnika

Walka z Ciosem

Pojedynek Michał Cichy kontra Adrian Cios zapowiadał się naprawdę bardzo ciekawie głównie ze względu na narastający konflikt, który obaj panowie chcieli rozwiązać w ringu. Zawodnikiem bardziej doświadczonym był Cios, dla którego była to już 4 oficjalna walka we freak fight. Znał zatem tę całą otoczkę i jak się wydawało był faworytem tego starcia.

We wcześniejszych starciach Cios stał na przegranej pozycji, a teraz to jego rywal miał być ‘underdogiem’. Jak się okazało na sam koniec taka rola chyba jednak nie do końca mu pasowała. Jak zatem wyglądał przebieg tego pojedynku?

Na pewno przewagę siły miał Cios, który od dawna trenował sporty walki, jak i na siłowni. Cichy dla porównania treningi rozpoczął po zakontraktowaniu walki, a więc na kilka tygodni przed nią. Przewaga rywala reportera MMA.pl była zatem bardzo duża, jeśli chodzi o doświadczenie, a także warunki fizyczne. Zatem nie wiadome było, na co stać Cichego.

Jak można było się spodziewać faworyt, a więc Cios rozpoczął tę walkę od uderzeń w stronę rywala, był bardzo aktywny. Chciał tym samym jak najszybciej zakończyć to starcie i upokorzyć niedoświadczonego przeciwnika. W stronę Cichego poszedł przede wszystkim lewy sierpowy w 2 minucie, ale nie zrobił on na nim dużego wrażenia, ponieważ kontynuował pojedynek.

Ważne było to, aby umiejętnie rozłożyć siły na przestrzeni całej walki, więc później panowie walczyli spokojniej aż do końca rundy. Dużo walki na dystansie było tego efektem.

Niespodziewanie Adrian Cios od początku 2 rundy pokazywał bardzo duże zmęczenie i spadek energii. Nie trzymał gardy, miał opuszczone ręce, co Michał Cichy starał się wykorzystać i odważniej zaatakować. Tak też było, aczkolwiek nie oznacza to, że całkowicie przejął inicjatywę. Był w opałach, konkretnie w parterze, ale jak się okazało musiał mocno przyłożyć się do tego na treningach, ponieważ wydostał się z tej niewygodnej pozycji i kontynuował tym samym walkę.

Czytaj również:  Kiedy Conor McGregor może zawalczyć i z kim?

W ostatniej odsłonie można było zauważyć, że Cichy atakuje jeszcze odważniej. Wiedział, że jeśli nie będzie aktywniejszy, wówczas ten pojedynek może przegrać, a na pewno nie o to mu chodziło. Zatem dało się zauważyć kilka silnych ciosów, a także bardzo efektowny low kick. Poza tym jednak w ringu było bardzo dużo chaosu, z którego raczej nic nie wynikało.

Ostatecznie o tym, kto wygrał musieli zadecydować sędziowie. Patrząc na to, jak zawodnicy zachowywali się w ringu na przestrzeni kilku minut to ich jednogłośna decyzja o zwycięstwie Michała Cichego nad Adrianem Ciosem była jak najbardziej zrozumiała. Zatem doszło do dosyć sporej niespodzianki. Debiutant pokonał doświadczonego rywala.